Ostatnią notkę zakończyłam dość
dramatycznie pisząc, że wszystko wywróciło się do góry nogami
kiedy okazało się, że jestem chora. Nie chcę pisać o chorobie bo
na niej świat się nie kończy. Tym bardziej, nie chcę pisać jak o
czymś złym co mnie spotkało. Fakt, nie byłam szczęśliwa przez
pierwszy tydzień kiedy się dowiedziałam ale miałam to szczęście,
że szybko wykorzystałam chorobę na swoją korzyść.
Niektórzy mogą pomyśleć, że jestem w fazie jej wyparcia ale nie.. To nie to. Ja po prostu to zaakceptowałam a reszta wydarzyła się sama. I choć nadal co pewien czas pojawiają się lęki i wątpliwości to wiem, że w gruncie rzeczy spotkało mnie coś dobrego.
Niektórzy mogą pomyśleć, że jestem w fazie jej wyparcia ale nie.. To nie to. Ja po prostu to zaakceptowałam a reszta wydarzyła się sama. I choć nadal co pewien czas pojawiają się lęki i wątpliwości to wiem, że w gruncie rzeczy spotkało mnie coś dobrego.
Zaczęło się od jednej książki.
Znalazłam w niej mnóstwo mądrości życiowych. Wiem jak to może
banalnie brzmieć ale rzeczywiście kiedy masz wrażenie, że
wszystko Ci się wali na głowę odbierasz takie nauki w zupełnie
inny sposób.
Już wspominałam wam, że lubię trafiać na motywujące hasła. Nie przepadałam za motywującymi historiami bo wydawały mi się naciągane. A teraz taką naciąganą historią może Ci się wydawać to co ja piszę, choć z mojej perspektywy nie ma w niej nic podkolorowanego.
I zrozumiałam jak ważne jest to aby mieć otwarty umysł. Otworzyłam się na wszystkie zmiany. Zarówno te dobre i te złe. Im więcej myślałam o dobrych tym więcej dobrych przyciągałam do siebie. Im więcej skupiałam się na objawach choroby , na trudnościach w wykonywaniu swojej pracy , tym trudniej było i tym więcej negatywnych sytuacji przyciągałam.
Jeśli czytając to wszystko myślisz sobie „ co ona pie*** „ to znaczy, że nie masz w pełni otwartego umysłu ( proszę , nie potraktuj tego jako złośliwą uwagę ) .
Już wspominałam wam, że lubię trafiać na motywujące hasła. Nie przepadałam za motywującymi historiami bo wydawały mi się naciągane. A teraz taką naciąganą historią może Ci się wydawać to co ja piszę, choć z mojej perspektywy nie ma w niej nic podkolorowanego.
I zrozumiałam jak ważne jest to aby mieć otwarty umysł. Otworzyłam się na wszystkie zmiany. Zarówno te dobre i te złe. Im więcej myślałam o dobrych tym więcej dobrych przyciągałam do siebie. Im więcej skupiałam się na objawach choroby , na trudnościach w wykonywaniu swojej pracy , tym trudniej było i tym więcej negatywnych sytuacji przyciągałam.
Jeśli czytając to wszystko myślisz sobie „ co ona pie*** „ to znaczy, że nie masz w pełni otwartego umysłu ( proszę , nie potraktuj tego jako złośliwą uwagę ) .
Tobie może się wydawać, że teksty
typu „ jesteś w stanie przyciągnąć bogactwo, szczęście „
itd. , są idiotyczne a ja mam prawo myśleć inaczej i doświadczać
tego każdego dnia. Paradoksalnie im bardziej w to wierzę, tym
więcej mam energii i chęci do pracy, czym się wzbogacam.
Nie traktuję samych pieniędzy jako bogactwa. Bogactwem jest dla mnie udany związek, coraz lepsze relacje z rodziną czy przyjaciółmi czy uśmiech pacjenta podczas konsultacji.
I tu kryje się sedno mojego dzisiejszego przekazu. Zacznij od bycia wdzięcznym. Ja zaczęłam być wdzięczna za wszystko co mnie spotyka. Za te dobre ale także za pozornie złe rzeczy, które mnie spotykają. Piszę pozornie ponieważ naprawdę wyciągnęłam wiele korzyści z sytuacji, które wcześniej uważałam za „ koniec świata”. Przykładowo dzięki swojej diagnozie zagłębiłam się w temat chorób autoimmunologicznych i mogę bardziej świadomie pomagać swoim pacjentom. Mogą liczyć na mnie i na moje pełne zrozumienie. W końcu kto zrozumie ich lepiej jak nie osoba mająca podobny problem.
Nie traktuję samych pieniędzy jako bogactwa. Bogactwem jest dla mnie udany związek, coraz lepsze relacje z rodziną czy przyjaciółmi czy uśmiech pacjenta podczas konsultacji.
I tu kryje się sedno mojego dzisiejszego przekazu. Zacznij od bycia wdzięcznym. Ja zaczęłam być wdzięczna za wszystko co mnie spotyka. Za te dobre ale także za pozornie złe rzeczy, które mnie spotykają. Piszę pozornie ponieważ naprawdę wyciągnęłam wiele korzyści z sytuacji, które wcześniej uważałam za „ koniec świata”. Przykładowo dzięki swojej diagnozie zagłębiłam się w temat chorób autoimmunologicznych i mogę bardziej świadomie pomagać swoim pacjentom. Mogą liczyć na mnie i na moje pełne zrozumienie. W końcu kto zrozumie ich lepiej jak nie osoba mająca podobny problem.
Droga do takiego sposoby myślenia trochę trwała. A po drodze zdarzały się wzloty jak i upadki.
Pamiętam, że zawsze przeskakiwałam wszystkie „ zadania ", z książek, gazet czy te przeczytane w internecie, które miały motywować lub pomóc ustaleniu celu.
Nie chciało mi się opisywać swoich
pragnień, swoich zalet i innych tego typu „ pierdół”. Chciałam
przeczytać jakąś złotą regułę na bycie bogatą, szczęśliwą
i szczupłą. A tam zamiast gotowych porad, ćwiczenia. Wkurzało
mnie to.
Aż raz podjęłam się wypisania stu rzeczy, za które jestem wdzięczna.
Na początku pomyślałam, że będę miała problem z dziesięcioma a co dopiero STO!
Zaczęłam od wypisywania rzeczy „ dużych „ jak wdzięczność za dach nad głową, za pomoc rodziców itd. I ku mojemu zdziwieniu popłynęłam. Mijają dwa tygodnie a ja nadal codziennie dopisuję kilka punktów. Różnią się od tych pierwszych. Teraz doceniam drobnostki , pojedyncze chwile jak przyjemnie spędzony czas ze znajomymi.
Czytam tą listę prawie codziennie i naprawdę patrząc na nią czuję się lepiej. Czuję, że spotykają mnie dobre rzeczy.
Chcesz zrobić taką listę? Zrób
Nie chcesz? Nie rób!
Ale spróbuj doceniać te drobne rzeczy, które Ci się przytrafiają. Doceniając te mniejsze rzeczy częściej będziesz miał powód do uśmiechu i możesz mieć pewność, że nie przegapisz tych większych i będziesz potrafiła się nimi cieszyć.
Aż raz podjęłam się wypisania stu rzeczy, za które jestem wdzięczna.
Na początku pomyślałam, że będę miała problem z dziesięcioma a co dopiero STO!
Zaczęłam od wypisywania rzeczy „ dużych „ jak wdzięczność za dach nad głową, za pomoc rodziców itd. I ku mojemu zdziwieniu popłynęłam. Mijają dwa tygodnie a ja nadal codziennie dopisuję kilka punktów. Różnią się od tych pierwszych. Teraz doceniam drobnostki , pojedyncze chwile jak przyjemnie spędzony czas ze znajomymi.
Czytam tą listę prawie codziennie i naprawdę patrząc na nią czuję się lepiej. Czuję, że spotykają mnie dobre rzeczy.
Chcesz zrobić taką listę? Zrób
Nie chcesz? Nie rób!
Ale spróbuj doceniać te drobne rzeczy, które Ci się przytrafiają. Doceniając te mniejsze rzeczy częściej będziesz miał powód do uśmiechu i możesz mieć pewność, że nie przegapisz tych większych i będziesz potrafiła się nimi cieszyć.